McMurphy nie jest bohaterem idealnym, ale realistycznym. W jego los wpisany jest również tragizm. Dotychczasowy opis filmowych zdarzeń może świadczyć, że Randle traktuje pacjentów podmiotowo, że dostrzega w nich konkretnych, jedynych w swoim rodzaju, ludzi. Są to jednak tylko pozory. W rzeczywistości główny bohater odnosi się do swoich kolegów przedmiotowo. Właśnie dlatego, że nie traktuje poważnie ich schorzeń. A choroba stanowi integralną część chorego. To smutna prawda, której McMurphy nie chce zaakceptować.Przedmiotowo traktuje również innych ludzi. Przedstawia to następująca scena. Po dobiegającej końca nocnej libacji z kobietami, pożegnalnej imprezie Randlea, którą zorganizował na oddziale dzięki naiwności nocnego stróża, główny bohater, przed kolejną próbą ucieczki, rozstaje się z kolegami w atmosferze typowej dla dobrych pożegnań. Bibbit nie może jednak ukryć przednim, że Candy bardzo mu się podoba. McMurphy prosi więc swoją koleżankę, aby pomogła Billyemu przełamać nieśmiałość.Kobieta wyraźnie nie jest z tego pomysłu zadowolona, ale pożąda Randlea, a on o tym wie i wykorzystuje ten fakt, aby nakłonić ją do spełnienia swojej prośby. Swoim czynem główny bohater zyskuje jeszcze większą sympatię i podziw ze strony kolegów.
W pokoju Candy z Bibbitem mają spędzić określony, krótki czas,ale gdy ich pobyt się przedłuża, zniecierpliwiony, zmęczony i pijany McMurphy zamiast uciekać ze szpitala, jak sobie zaplanował,zasypia.
Główny bohater nie przerywa, przebywającym wspólnie w łóżku,choć już wykorzystali czas, jaki im wyznaczył. W ten sposób bardzo ryzykuje, ale gdyby postąpił inaczej, mógłby wydać się innym pacjentom śmieszny, a tym samym mógłby się wydać śmieszny samemu sobie. Ponieważ Randle nie odgranicza stanu ludzkiego wnętrza od życia, które otacza jednostkę. I dlatego boi się upokorzeń, które mogą przyjść z zewnątrz. Sam natomiast upokarza innych.Dowód tego stanowi sposób, w jaki odnosił się do Hardninga,zniewieściałego mężczyzny. McMurphy sugerował wielokrotnie, że ten jest homoseksualistą i wykorzystywał jego nieśmiałość. Styl postępowania, klasa, sposób bycia są dla głównego bohatera ważniejsze niż własna egzystencja. A nie szanując swojego życia,Randle nieświadomie naraża na szwank również cudze.
Gdy rano, Bibbit wychodzi na wpół nagi z pokoju, gdzie spędził noc z kobietą, kumple wiwatują na jego widok, a on się uśmiecha i patrzy pogardliwie na siostrę Ratched, która właśnie przyszła do pracy i jest zszokowana tym co zastała. Wszyscy pacjenci są zachwyceni oburzeniem pielęgniarki. Randle nie wziął jednak pod uwagę, że ma do czynienia z bardzo brutalną kobietą i poważnie chorym mężczyzną. Choć wielokrotnie przekonał się o złym usposobieniu Mildred w stosunku do pacjentów. Bibbit ma chorobliwe poczucie winy i panicznie boi się okazać nieposłusznym wobec swojej matki. O tym również Randle miał okazję się przekonać.Wiedział też o próbach samobójczych Billyego.